|
|
Autor |
Wiadomość |
Ponczek
Fan/ka jednej piosenki SP
Dołączył: 21 Lip 2005
Posty: 5603
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piekarnika =='
|
Wysłany: Wto 21:26, 15 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Noo...
Nic więcej nie trzeba dodawać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
magdara
Administrator
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 7166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nowy Targ Płeć: dziewczyna
|
Wysłany: Wto 21:35, 15 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
ahh te zakonczenia
awww
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
źą
Byłem/Byłam na koncercie SP
Dołączył: 08 Sie 2005
Posty: 4398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: city of devils Płeć: dziewczyna
|
Wysłany: Wto 22:43, 15 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
ej no i znowu w takim momencie skonczylaś ;(
kocham Twoje opowiadania ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sweet
Zbieram pieniądze na plakietkę SP
Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 726
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 21:26, 19 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
o ja cie!!
boskie trmpek!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
trampeczka, a co xD
Mam autografy członków z SP
Dołączył: 24 Cze 2005
Posty: 7359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nienacka Płeć: dziewczyna
|
Wysłany: Wto 22:23, 22 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Na trzęsących się nogach, weszłam na górę. Spodziewałam się najgorszego. Na początku pomyślałam, ze to może Kathleen odkryła, że wychodzę z domu nocami i po prostu czekała na mnie, martwiąc się, gdzie jestem i co się ze mną dzieje… Ale zaraz po tym uznałam, że to nie możliwe, bo nie miała żadnych zapasowych kluczy do pokoi. Poza tym nie podobało mi się to, ze drzwi nie były zamknięte. To wyglądało jak czysty akt wandalizmu…
Widok, który ujrzały moje oczy, przerósł moje wszelkie oczekiwania. Zamek drzwi był wyszarpany a na środku pokoju, na krześle na kółkach, które zawsze stało przy biurko, siedział on… Ile bym wtedy dała, żeby to był łazienkowy, ale to był Alex… Przysięgam, że bałam się tak bardzo, że gotowa byłam dać mu słowo, że jak da mi chwilkę to umrę sama z siebie, tu i teraz, na miejscu. Żeby tylko nie krzyczał na mnie, nie wyzywał, żeby nie robił mi krzywdy…
Stałam w drzwiach swojego pokoju i czułam, że kolana się pode mną uginają a oczy napełniają się łzami.
Podniósł łaskawie oczy na mnie i spojrzał. Inaczej. Kompletnie zbił mnie z tropu, bo jego spojrzenie nie było wściekłe, mimo tego…
- Przepraszam - ledwo to powiedziałam, nie wiedziałam dlaczego, bałam się…
- Czekaj, uspokój się - wstał i podszedł do mnie – Dzisiaj zrozumiałem coś. Głupio się zachowywałem, nie możesz udawać, że Cię tu nie ma, skoro masz tu mieszkać 2 lata
To było logiczne. Sumienie go ruszyło, to wszystko. Ale jego nastawienie do mnie nie zmieniło się ani trochę…
- Nie patrz na mnie tak więcej – wydukałam, ocierając łzy, zabrzmiałam tak szorstko, jak chciałam zabrzmieć – Co zrobiłeś z moim zamkiem?
- Sory za to, naprawie go jutro. Po prostu wkurzyłem się. Wiesz, trochę na siebie. Mieszkasz tu już trochę, a ja nawet nie byłem pewny jak wyglądasz. Nie wiedziałem, czy to na pewno Ciebie widziałem w skateparku i czy to na pewno za Tobą poleciał Key – Ef…
- Kto? – nie miałam pojęcia o kim mówi, chociaż tylko jeden głupek gonił mnie tej nocy
- Louis Pherro – wyjaśnił – Nie dogonił Cię? – spytał z nadzieja w głosie
- Dogonił – widziałam, że zawiodłam go tą wiadomością, a może Louis zawiódł go swoja tężyzna fizyczna
Zapadła niezręczna cisza. To była dziwna cisza. Miałam dziwne myśli w głowie. Chociaż cieszyłam się, bo pomyślałam, że może już mu przeszło, skoro nie krzyczy…
- Czego chciał Key… Louis? – spytał
- Domyślił się, ze jestem… domyślił się prawdy – nie czułam potrzeby mówienia tego na głos
- Nic więcej?
- Nie
- No to spoko. Sory jeszcze raz za drzwi, naprawie je. Na razie – wyszedł z pokoju i najprawdopodobniej poszedł do siebie.
Odczekałam chwilę a później poszłam do łazienki a następnie położyłam się spać. Ale nie mogłam zasnąć. Dużo myślałam, teraz nie potrafię powiedzieć, po co. Ale wtedy… Myślałam, ze może przestanie się mnie wstydzić… Nie wiem, w sumie, co ja sobie myślałam…
Tak czy inaczej, nie spałam cała noc a następnego dnia wypatrywałam go przy śniadaniu. Nie mogę spokojnie pisać o tym, jak wtedy byłam głupia…
Ale nie wyprzedzając faktów…
Następnego dnia poszłam do szkoły, siedziałam jak na szpilkach, nie mogłam doczekać się powrotu do domu. Miałam plan. Wkręcić się trochę do towarzystwa mojego brata…
Po powrocie do domu, poszłam do pokoju. Boże, byłam taka podekscytowana, że aż mi głupio. Bo czekałam jak debil, z nadzieja, że przyjdzie Alex z ćwierkającymi przyjaciółmi i sobie ich wszystkich poznam tak o…
Owszem, niebawem przyszedł Alex. Z wcześniej już poznanym mi Danny’m, jeszcze 4 innymi klonami i jedna dziewczyną. No i oczywiście z Łazienkowym. Na początku nie było źle. Starałam się opanować, żeby nie wyjść na napalona szesnastkę. Przyszedł do mnie Louis, cos ponawijał, później poznałam jeszcze tą dziewczynę, Medley – bardzo ładna dziewczynę. Przywykłam już do tego, ze nie obyłoby się bez rurek, w jej przypadku zielonych, czarnej obcisłej koszulki i paru kolorowych dodatków. To, co było dla niej charakterystyczne, to to, że nosiła na szyi bandame, zazwyczaj pod kolor spodni, ale nie zawsze. Oczy miała podkreślone tuszem i czarna kredka, pomalowane kolorowymi cieniami, często zbliżonymi nie tyle do koloru spodni, co zawsze do koloru bandamy. Przyszła do mnie razem z Louis’em. W sumie to podniecenie mi przeszło, kiedy do pokoju wszedł Alex i zawołał ich do siebie. Pomyślałam, ze może cos chciał im powiedzieć. Po paru minutach postanowiłam, że do nich pójdę. Weszłam więc do pokoju brata, uprzednio pukając ale nie czekając na zgodę. Weszłam tam i usiadłam na kanapie koło Medley. To była porażka. Kiedy tylko weszłam, wszyscy umilkli, słowem się nie odzywali. Kiedy podejmowałam próbę rozmowy, ktoś gasił to jednym zdaniem i znów zapadała niezręczna cisza. Patrzyłam z niedowierzaniem na Medley i Louis’a. Żadne ani razu się do mnie nie odezwało, ani nawet nie spojrzało na mnie. Nie rozumiałam tego. Ale widziałam, że Alex jest wyraźnie zadowolony z siebie. Wstałam wiec z miejsca i wróciłam do siebie. Potężnie się wkurzyłam. Kiedy wyszłam, życie do ich pokoju znów zawitało, a ja weszłam do swojego i rzuciłam się na łóżko, już w locie zaczynając płakać. Wymyślałam sobie po cichu, jaka ja to głupia nie jestem. Rozpaczałam jakby świat się skończył, a przecież to tylko grupka jakichś rozwydrzonych Australijskich nastolatków. Musiałam odzyskać swój dawny dystans do tego miejsca i jego mieszkańców, a zwłaszcza tych, którzy uważali Alexa za swojego Boga, bo tacy byli jego znajomi. Jego słowa uważali za święte, słuchali się go na każdym kroku i nigdzie nie ruszali bez niego. Miałam to już gdzieś. Trochę szkoda mi było Łazienkowego i Mdlej, naprawdę. Wydawali się sympatyczni. Ale skoro nie maja w głowie nic więcej, poza słowami mojego braciszka, nie są warci mojego czasu – takie i podobne myśli wypełniały moja głowę po brzegi. Znów nie zwracałam na nich uwagi. Martwiłam się trochę, bo od 2 tygodni nie dzwonił Seth, wiec tym razem sama zadzwoniłam. Tak jak się spodziewałam, cos było nie tak.
- Hej, Seth. – przywitałam się
- Cześć
-Wszystko w porządku?
- Tak, Dlaczego pytasz?
- Tyle czasu już nie dzwoniłeś…
I wtedy dowiedziałam się strasznej rzeczy. Seth został zwolniony. Nie dzwonił do mnie, bo bal się, ze się przede mną wygada. Nie do końca nawet rozumiałam powód, dla którego go zwolnili, ale to wielka strata dla zakładu, Seth był świetnym terapeutą, naprawdę… To aż śmieszne, że w pełni cenimy cos dopiero, kiedy już to straciliśmy…
Jednak po dłuższych namowach Seth obiecał mi wznowić swoje codzienne telefony. Uff, jak tu nie doceniać Seth’a, kiedy to jedyna osoba, która po raz kolejny dowiodła, ze możesz na niej polegać zawsze. Niestety, w moim przypadku, na nikim innym…
Nuda znów zaczęła mi doskwierać. Postanowiłam poszukać sobie zajęć w inny sposób. Zapisałam się do kółka rysowniczego. Bardzo chciałam poznać jakichś nowych ludzi, ale niedobrze mi było na myśl, że w mojej szkole są same dziewczyny. To głupie, przestałam odwiedzać tutejszy skatepark. Nie miałam ochoty. Znacie te przysłowie o maszerującej górze, do której nie chce się nam iść? Tak właśnie…
To była średnio zaawansowana jesień, ale zdążyło się już ochłodzić. Siedziałam w pokoju, z nudów już mi się nawet nie chciało spać. Próbowałam cos narysować, ale jedyne, co mi przychodziło do głowy to Łazienkowy i Medley. No przecież nie będę rysowała jakiś głupich dzieciaków. To zabawne, jak o nich mówiłam, myślałam…
Nagle, bum, coś z niemałą siła walnęło w moje okno. Przestraszyłam się, bo to było, jak odgłos zwłok rzuconych do ogrodu. Ale kto by nimi rzucał o 2 w nocy? Ok., każdy, przecież nie robi się tego w dzień. Ale kto rzuca zwłokami na pierwsze piętro? To mnie uspokoiło, bo chyba raczej nikt. Zapomniałam się pochwalić, ale zamontowałam sobie nowe, lemonkowe zasłony. Bałam się je odsłonić. Chociaż tak naprawdę to bałam się tego, co mogę za nimi ujrzeć. Drżącą ręką jednak odsłoniłam je szybko. To, co tam ujrzałam było naprawdę dziwne, bo wywołało we mnie tyle różnych uczuć naraz, jak jeszcze nic. Byłam zdziwiona, po chwili zdezorientowana, zaraz zła, wkurzona wręcz, potem zaczęłam się śmiać jak wariat, mimo iż był środek nocy. A ten debil po drugiej stronie szyby dalej siedział na drzewie, niczym hodowlana kapucynka i przyglądał mi się wzrokiem, nierozumiejącym sensu istnienia tabliczek z napisem „prosimy nie karmić małpek”.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
źą
Byłem/Byłam na koncercie SP
Dołączył: 08 Sie 2005
Posty: 4398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: city of devils Płeć: dziewczyna
|
Wysłany: Wto 22:42, 22 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
dajesz dajesz nie przestajesz!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
magdara
Administrator
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 7166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nowy Targ Płeć: dziewczyna
|
Wysłany: Śro 12:18, 23 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
aaaa no jak zawsze awesome 3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fassoolka
Mam płytę SP
Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 2992
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Miasteczko Halloween :) Płeć: dziewczyna
|
Wysłany: Sob 13:48, 26 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Uaaaau!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
źą
Byłem/Byłam na koncercie SP
Dołączył: 08 Sie 2005
Posty: 4398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: city of devils Płeć: dziewczyna
|
Wysłany: Sob 16:19, 26 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
dajesz dalej Słońce no!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ponczek
Fan/ka jednej piosenki SP
Dołączył: 21 Lip 2005
Posty: 5603
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piekarnika =='
|
Wysłany: Nie 16:30, 27 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
O nie!
Mam nadzieję, że nie masz zastoju!! To by było straszne!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
trampeczka, a co xD
Mam autografy członków z SP
Dołączył: 24 Cze 2005
Posty: 7359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nienacka Płeć: dziewczyna
|
Wysłany: Nie 20:35, 27 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Spoko, mam tylko mało czasu. Niedługo coś dodam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
trampeczka, a co xD
Mam autografy członków z SP
Dołączył: 24 Cze 2005
Posty: 7359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nienacka Płeć: dziewczyna
|
Wysłany: Sob 21:58, 10 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Po NIEDŁUGIM czasie, przybywam z nowoscia
Tak, Człowiek spod umywalki… To było proste do przewidzenia. Na początku mu nie otwierałam, tylko stałam przy oknie i nie mogłam pozbierać sie ze śmiechu, tak zabawnie wygladał. Ale później dotarło do mnie, kto to jest. Znów poczułam złosć. Otworzyłam okno.
- Dlaczego uważasz, że powinnam Cie wpuścić, co?
- Szczerze powiedziawszy, to nawet na to nie liczyłem…
Chciałam mu zamknąć okno przed nosem, ale nawet nie wiedziałam kiedy, zwinnie jak mała kapucynka, wślizgnął się do mojego pokoju. Może powinnam pomyśleć nad zmiana jego ksywy… Spojrzałam na niego. Przez myśl przeszedł mi pomysł na mały test…
- Uwazaj, mój brat tu patrzy! – krzyknęłam, udając strach
Kapucyn momentalnie się schylił po czym skulił w popłochu. Kiedy zobaczył, że wcale nie mam zamiaru do niego dołanczać, spojrzał się na mnie z pretensją. Zrozumiał, ze wystawiłam go na próbę, którą właśnie oblał…
- Żałosny jesteś – spojrzałam na niego z politowaniem i podeszłam do łóżka – zamknij, bo jest zimno – poprosiłam, siadając na łóżku
Wstał i posłusznie zamknął okno.
- Źle nas oceniasz – ładnie zaczął konwersacje, od przeistoczenia jego winy w moją…
- Dlaczego uwazasz, ze się mylę? – spytałam, udając obojętność – Skad właściwie znasz moja ocene na Wasz temat, skoro nawet nie wolno Ci jej usłyszeć…
- Viki…
- Nie mów tak do mnie! – wkurzało mnie to, ze kiedy tak do mnie mówił, traciłam pewnośc siebie i miękły mi kolana…
- Ile masz lat? – wyraźnie zirytowało go to, że nie dawałam mu dojść do głosu
Wymieniliśmy groźne spojrzenia. Po chwili pomyślałam, że jednak warto się dowiedzieć, dlaczego tu przyszedł.
- Przepraszam – powiedziałam, tym samym zezwalając mu na pare słów
Spojrzał na mnie, możliwe, ze po to, by upewnic się, ze może mówic. Po czym zaczął:
- Uważasz, że jesteśmy pieskami Twojego brata, prawda? Że liczy się tylko jego zdanie a my zgodzimy się ze wszystkim, co on powie, prawda?
- Dokładnie – odparłam z satysfakcja, że ujął to tak dosadnie
- Nic bardziej mylnego – uśmiechnął się ironicznie
Zastanawiałam się, co takiego w nim jest, co jest w jego głowie, ze jego twarz, w chwili bronienia się przed mylną opinia ledwo co znajomej, wygląda właśnie tak, jakby opowiedział jakis śmieszny dowcip i czekał, az jego słuchacz zacznie się śmiać…
Chwile milczeliśmy. Czekałam, aż rozwinie tą mysl, ale chyba nie miał takiego zamiaru.
- To wszystko? – zdziwiłam się
- Przecież się nieznany, dlaczego miałbym Ci się tłumaczyć? Ale zasługujesz na to, żeby wiedzieć, ze się mylisz
Jego spokojny ton głosu powoli doprowadzał mnie do szału.
- Chyba Cię nie rozumiem – skrzywiłam się – wchodzisz do mnie przez okno o 2 w nocy, żeby mi powiedzieć, ze się mylę?
- A chcesz usłyszeć cos wiecej?
Uśmiechnął się zwyciezko. Wiedział, że wygrał. Wtedy zaintrygowała mnie jego postać. Przyszedł o 2 w nocy. Po miesiącu nie odzywania się. Wlazł przez okno i nie zaczął jak każdy by zaczął. Nie rozpaczał mi, jaki to on biedny i jak strasznie podległy okrutnemu Alex’owi. Ale przyszedł i okreżną gadka zmusił mnie do zrobienia pierwszego kroku w kierunku dowiedzenia się, dlaczego zachowywał się jak idiota. Nie doceniłam go wcześniej. Był mistrzem manipulacji. Ale pozostało jedno pytanie… Dlaczego tak swietny manipulator nie potrafi okiełznać złego Alex’a?
- To nie tak, że nie potrafię się mu sprzeciwić. Nie chce. Po prostu wybieram mniejsze zło…
Patrzyłam na niego z dziwnym wyrazem twarzy, nie rozumiejąc nic.
- Ile wiesz o swoim bracie, Viki?
- Prawdopodobnie mniej niż nic…?
- A słyszałaś może o Play Dead Crew?
- Nie…? – nie rozumiałam, do czego zmierza
- Byłem na to przygotowany – wyciągnął z kieszeni pomięty plakat, prawdopodobnie zerwany z publicznego słupka informacyjnego i podał mi go
Rozwinęłam pomiety kawałek zadrukowanego na kolorowo papieru. Nagłówek głosił „Nie mów mamie, powiedz kolegom”. Spojrzałam dziwnie na Louisa ale szybko przeniosłam swój wzrok z powrotem na kartke. Plakat dotyczył nielegalnych, ulicznych zawodów skateboard’owych. Na samym dole widniał napis „Zwycięzca eliminacji dostąpi zaszczytu spuszczenia mu łomotu przez naszą lokalną gwiazdę Play Dead Crew, oczywiście w przenośni – w finałowej rundzie” a obok widniała mało wyraźna fotografia.. Dało się na niej jednak dostrzec znane mi postacie: Alex’a, Louis’a, Medley, Danny’ego z jeszcze 4 chłopaczkami. Nie miałam pewności, ale podejrzewałam, że to ta sama grupka, która mnie oficjalnie olała, kiedy weszłam wtedy do pokoju Alex’a. Czyli w skrócie: Był to Alex i jego siedem wiernych piesków…
- Poczekaj. Bo dosc wolno kojarze… Chcesz mi przez to powiedzieć, że dla dobra grupy nikt z Was nie sprzeciwia się Alex’owi, który, jak się domyślam jest czyms w rodzaju Waszego góru. Dlatego każdy z Was daje sobie nim pomiatać? To żałosne.
- Miałaś kiedys swoją ekipe?
- Nigdy
- No właśnie. To widać, po sposobie, w jaki o tym mówisz. Nie da się tak o, wszcząć buntu, bez konsekwencji, które zazwyczaj ponosi cała grupa. To nie takie proste, kiedy jestes tylko zawodnikiem…
- Przyznaje, mogę się nie znac. Ale czy w takich grupach nie chodzi o współpracę? O bycie jedna wielka rodziną?
- Tak kiedys było. Ale od kiedy… To głupie. Ale chyba od momentu, kiedy wtedy pobiegłem za Tobą w skateparku, Alex uwziął się na mnie. Mało kiedy poważnie gadaliśmy a non stop mnie jeździł i ostatnio powiedział nawet, ze nie wezmę udziału w najbliższych zawodach. – opowiadał powoli, ale nie dało się ukryć, że był wściekły
- Co? Powiedział chociaż, dlaczego? – zirytowała mnie postawa mojego ‘braciszka’ nie raz pierwszy i nie ostatni…
- Sypał argumentami, których nie zrozumiałem, nic dotyczącego mojej jazdy, w każdym razie… Wale takie układy, odszedłem przedwczoraj…
Po chwili ta rozmowa przerodziła się w kłótnię. Chyba przez to, ze spytałam, czy przyszedł do mnie dlatego, ze stracił paczke i już nie ma kolegów. Dzisiaj już rozumiem, że to było okrutnie bezczelne, ale wtedy naprawde niewiedziałam, jak mam się w stosunku do niego zachować. Rozpętałam tym prawdziwy ogień, którego Louis za żadne skarby nie miał zamiaru ujawnić. Prawie wyszedł spowrotem przez okno, w połowie rozmowy,m ale w pore się opamiętałam, przeprosiłam i sprawiłam, że został. Przegadaliśmy cała noc. Chociaż on nie był już za bardzo wylewny. Zrobił coś, czym sprawił, że zaczęłam mu opowiadać o swojej rodzinie. O tej popieprzonej historii z tatą i Kathleen. A on siedział i słuchał. Nie wiedzieliśmy nawet, kiedy poranek nastał, wtedy sama wypchałam Louis’a spowrotem przez okno, żeby nie mieć niepotrzebnych konfrontacji z Alex’em. Kiedy wychodził, zapowiedział, że w najbliższej przeyszłosci mogę spodziewac się jego ponownej wizyty. No, ładnie. Znajomi Alex’a odchodza od niego, żeby zajać się jego biedna siostrzyczka. Zatłucze mnie, kiedy odkryje we mnie winowajcę – ta myśl nie dawała mi spokoju.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
źą
Byłem/Byłam na koncercie SP
Dołączył: 08 Sie 2005
Posty: 4398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: city of devils Płeć: dziewczyna
|
Wysłany: Nie 0:17, 11 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
och myslalm juz, że jakiś sex będzie ;(
ale mimo tego zajebiśce czekam na więcej w jak najbilższym czasie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
trampeczka, a co xD
Mam autografy członków z SP
Dołączył: 24 Cze 2005
Posty: 7359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nienacka Płeć: dziewczyna
|
Wysłany: Nie 12:59, 11 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Sex? Z Louis'em? No waaaaay
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ponczek
Fan/ka jednej piosenki SP
Dołączył: 21 Lip 2005
Posty: 5603
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piekarnika =='
|
Wysłany: Nie 20:05, 11 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
trampeczka napisał: | Po NIEDŁUGIM czasie, przybywam z nowoscia
|
Taaa... Po niedługim
Bosko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sarx.
Zbieram pieniądze na plakietkę SP
Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:12, 15 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
*__________*
jak tu zaglądam to tylko czytam i czytam twoje opowiadania!
uau..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
magdara
Administrator
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 7166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nowy Targ Płeć: dziewczyna
|
Wysłany: Czw 3:03, 22 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
awww Pięknie!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
trampeczka, a co xD
Mam autografy członków z SP
Dołączył: 24 Cze 2005
Posty: 7359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nienacka Płeć: dziewczyna
|
Wysłany: Pon 18:31, 02 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Mam cos nowego
Wtedy nadszedł dla mnie czas zmian. Umywalkowy Kapucyn najwyraźniej nie chciał się ode mnie odczepić. Często przychodził do mnie, przywykłam już, ze w nocnych porach. Spędzaliśmy razem dużo czasu, to zabawne, ale mimo to, Alex ani razu nie widział nas razem…
Szczerze, na początku zastanawiałam się, czy Łazienkowy może próbuje mnie najzwyczajniej w świecie poderwać, dlatego nie bardzo chciałam zgodzić się, kiedy zaproponował mi wspólny wyjazd do Nowej Zelandii, w czasie, kiedy jego dawna załoga pojechała na obóz do Melbourne…
- No dalej, zgódź się, czemu się tak upierasz? Masz cos lepszego do roboty tutaj?
- Tak! Będę tu siedzieć całe dwa tygodnie i będę się cieszyć nieobecnością mojego… grrrrrr, wiadomo, kogo
Moja odpowiedź rozśmieszyła go już któryś raz z kolei. Siedzieliśmy pod drzewem, gdzieś w środku lasu. To było nasze ulubione miejsce. Kiedy Kapucyn pierwszy raz zaproponował mi je, powiedziałam, że chyba upadł na głowę ze schodów, ale ten w odpowiedzi zapierał się, ze ta cześć Sidney jest niezwykle spokojna. Modliłam się tylko o to, byśmy nigdy nie mieli okazji przekonać się o tym, ze się mylił…
- A cos Ty się w ogóle uparł na Nową Zelandie? Po co mamy tam jechać? Gdzie będziemy mieszkać? Pod namiotem?
- Nie
Jego krótka i wyraźnie urwana odpowiedź jednocześnie zdziwiła mnie i zaciekawiła. Chyba miał poważny powód. Miał…
- Powiesz coś więcej?
- Jak się zgodzisz.
- To szantaż?
- Nazwij to jak chcesz, ale nie wyjawię Ci tego na darmo – jego głos brzmiał bardzo poważnie
- Ok., masz mnie. Zgoda. Mów, o co chodzi.
- Ile razy byłaś u mnie w domu?
- Yyy… zero?
- No właśnie
- Co no właśnie? Jakie no właśnie? Nic mi to nie wyjaśniło! – wystraszył mnie trochę ten początek
- To no właśnie, że nie jestem z Sidney tylko z Nowej Zelandii – wyjaśnił
- Zawsze mi śmierdziałeś jakoś tak trochę inaczej – odpowiedziałam z mina zawodowego detektywa
- Hahahaha, tropiciel się znalazł – wyśmiał mnie, to chyba stawało się jego hobby – Mieszkam w internacie tutaj, ale cała moja rodzina i mój dom znajdują się na północnej wyspie Nowej Zelandii, w Hamilton dokładnie – oświadczył
- Ale się wkopałam… Co to za sekret był, też mi nowina – zakpiłam
- Przykro mi, nie możesz się już wycofać
- Ok., ale musze powiedzieć o tym Kathleen… Właśnie, co ja mam jej powiedzieć? Że lecę na wyspę ze starym znajomym Alexa?
- Czemu nie…?
- Głupi jesteś! Chcesz, żeby nas helikopterem ścigał?
- Chyba przesadzasz.
- A nazwij to sobie jak chcesz, ode mnie się nie dowie, że się przyjaźnimy
- I to Ty mnie nazwałaś tchórzem dwa miesiące temu?
- To nie to samo!
- Jak to nie?
- Bo, bo… - argumenty mi się kończyły – Bo Ty jesteś chłopakiem i Ty nie powinieneś się go bać!
Łazienkowy wybuchnął śmiechem po raz kolejny.
- To może powiedz Kathleen i poproś, żeby nie mówiła Alex’owi…?
- To będzie trudne. Ale spróbuje. Postaram się.
- Trzymam za słowo
- To ja będę spadać. Śpiąca się cos zrobiłam.
- No ja też idę. Żyje w stresie, bo mój współlokator robił dziś imprezę na piętrze, mam nadzieje, ze jeszcze znajdę kogoś, kto żyje i otworzy mi okno
Wstaliśmy z ziemi, podnosząc również nasze deski i rozeszliśmy się w swoje strony.
Mojej przyjaźni z Kapucynem nie można było pod żadnym względem nazwać łatwą. Spotykaliśmy się tylko nocą. W lesie, albo u mnie. Rzadko jeździliśmy razem, choć zawsze mieliśmy ze sobą nasze deski. Ale żadne z nas nie chciało, żeby Alex nas zobaczył. To głupie, żeby się go bać, ale było pewne, ze nasza przyjaźń się zmieni, jeżeli wyjdzie przed nim na jaw, a tego najwyraźniej nie chciało żadne z nas. Wracając do domu rozmyślałam o tym. Często mi się to zdarzało. Ale nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby tę przyjaźń jednak ujawnić. Może to głupio zabrzmi, ale chyba to najbardziej mi się w niej podobało. Była moja małą tajemnicą. Którą niestety musiałam jednak wyjawić, na razie tylko przed Kathleen.
Następnego dnia wstałam zaspana, ale szybko pobiegłam do łazienki, żeby się dobudzić. Często, kiedy wchodziłam tam rano, zdawało mi się, ze widziałam Łazienkowego pod umywalką. Zawsze uśmiechałam się na ten widok a po chwili złudzenie pryskało. Tym razem było inaczej… Przetarłam oczy i spojrzałam jeszcze raz. Kapucyn, ubrany kompletnie wlepiał we mnie swoje zielone ślepia i szczerzył się, eksponując kompletne białe uzębienie. Nagle cos do mnie dotarło. Szybko zamknęłam za sobą drzwi łazienki, przekręciłam kluczyk, odkręciłam wodę w kranie i oparłam się o drzwi całym swoim ciałem, otwierając oczy jak szeroko. Jakby zaraz miało tam wpaść przez nie stado rozwścieczonych agresywnych hipopotamów, przed którymi chciałam obronić Łazienkowego i własny tyłek.
- o jej! Cię – powiedziałam na głębokim wydechu
Kapucyn nie wytrzymał i wybuchnął głośnym śmiechem.
- Zamknij się! – syknęłam
- Wybacz – odpowiedział, chichocząc
- Czy Ty tu nocowałeś? – spytałam zdziwiona
- Nie, przyszedłem pół godziny temu
- Stęskniłeś się za swoja kochana umywalka?
- Nie, okna mi się pomyliły – wyjaśnił zmieszany
Tym razem to ja roześmiałam się głośno, po czym w panice zakryłam sobie usta dłonią i spojrzałam na niego groźnie.
- Po co żeś tu w ogóle przylazł? – spytałam zła
Wyjaśnił, że chciał się zapytać, czy Kathleen mi pozwoliła… Nie zauważyłam, ze kiedy wstałam, była już 14. Szybko odesłałam Kapucyna z powrotem i prędko wzięłam prysznic i ubrałam się, po czym zeszłam na dół do Kathleen.
Było ciężko. Wytłumaczyć jej, opowiedzieć o wszystkim, poprosić, zapewnić, że ufam Louisowi a potem błagać, żeby zachowała to dla siebie i obiecywać, ze kiedyś to wyjaśnię Alexowi. W to ostatnie żadna z nas oczywiście nie wierzyła, ale dobra Kathleen ostatecznie się zgodziła. Czekałam, aż Łazienkowy przyjdzie. Czekałam do 2 w nocy – ni widu ni słychu.
„Czemu Cię u mnie jeszcze nie ma?” wysłałam mu sms’a. Po chwili odebrałam odpowiedź. „Luuuuuuuuuuubisz to!!” odpisał. Czasami naprawdę go nie rozumiałam. To chyba jasne, ze na niego czekałam, prawda…? Tego nigdy nie było dane mi zrozumieć. Przylazł w środku dnia narażając mnie i siebie, ale kiedy już znałam decyzje Kathleen, czekał na zaproszenie…
„Dżefko – za 15 minut” wysłałam z uśmiechem, bo wiedziałam, że będzie musiał biec cała drogę, żeby zdążyć. Wzięłam deskę, wyskoczyłam przez okno i spokojnym krokiem ruszyłam w nasze miejsce, które było zdecydowanie bliżej mojego domu. Doszłam tam w 10 minut. Pozostałe 5 spędziłam na podpieraniu dżefka, po czym dostałam sms’a. „Dzisiejszej nocy nauczę Cię drogi do internatu, co Ty na to?”. Zagotowałam się w środku, ale uśmiechnęłam pod nosem „Dawaj” napisałam „Zabiję” dodałam w myślach.
Oczywiście nie obyło się bez błądzenia i telefonów w stylu „o jej!, gdzie ja w ogóle jestem” „Tu nie ma żadnego pieprzonego pomnika” „ Sam sobie skacz przez ten płot”. W końcu łaskawie wyszedł po mnie. Spotkaliśmy się w jakimś parku. Kiedy tylko go zobaczyłam, rzuciłam się na niego, przewracając na ziemie. Szamotaliśmy się chwile, po czym zatrzymaliśmy się. Jego ręce nie wiem kiedy, znalazły się na moich biodrach a moje na jego klatce piersiowej. W głowie zrodziło mi się milion pytań, ale dominowało zdecydowanie jedno: „ Co Ty wyprawiasz?!”. Spojrzałam na niego z przerażeniem, ale jego oczy były zdecydowanie spokojniejsze. I bardziej błyszczące…
No cos sie musi w koncu zacząć dziać, nie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ponczek
Fan/ka jednej piosenki SP
Dołączył: 21 Lip 2005
Posty: 5603
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piekarnika =='
|
Wysłany: Wto 15:03, 03 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
No nareszcie ! Ileż można czekać
Bosko,
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Litha
Administrator
Dołączył: 07 Lip 2005
Posty: 13740
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Kielce
|
Wysłany: Wto 19:43, 03 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Jak zwykle genialnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|