Dzień z życia...

Bgerl

7:00 Musieliśmy wstać tak wcześnie, bo jedziemy do Wrocławia… Ciekawe czy tam też będą takie zajebiste zebry jak w Warszawie. Jak tak, to dam im banana i zobaczę co zrobią.

10:00 Pierwsze co robimy, to jedziemy do Galerii Dominikańskiej. Pat nie umył zębów, więc musieliśmy jechać z otwartymi oknami. Świnia.

10:30 Znaleźliśmy fajny sklep ‘Cropp Town’. Seb kupił sobie w nim pomarańczową bluzę z napisem ‘Downtown’. Wyciąć ‘town’ i też bym ją kupił.

11:01 Kupiłem sobie nowe kolczyki w ‘Bijou Brigitte’ i coraz bardziej lubię Polskę! Jeff kupił sobie spinki do włosów – aż się boję myśleć, co będzie nimi spinał. Czasem od niego pożyczę.

11:12 Poszliśmy do sklepu z owocami i kupiłem sobie banany.

11:38 Wepchaliśmy Chucka do fontanny. Dzieciaki, które siedziały w McDonald's (pewnie jakaś wycieczka) rzuciły się do fontanny i zaczęły w niej pływać. Nie można przegapić okazji, też wskoczyliśmy!

12:20 W mokrych ciuchach, ale zadowoleni, idziemy do hotelu po deski, a potem do skate parku. Pierre kupił sobie wielkiego lizaka o smaku pomarańczy i szpanuje.

13:00 Okazało się że skate park jest całkiem pusty – byliśmy zupełnie sami! Tylko przechodnie rzucali nam dziwne spojrzenia, jak Jeff rzucił jakimś bezpańskim kotem w Seba, albo jak Pierre zaczął ryczeć jak małe dziecko, gdy jego big lizak zleciał mu na ziemie. Tylko ja zachowałem spokój i wgniotłem banana Chuckowi we włosy – jak ja mogłem mu to zrobić (bananowi)!

15:00 Jak przechodziliśmy przez park, idąc do hotelu, Pat zauważył jak psy się pieprzyły. Pies i pies, nie pies i suka. Zapytał Chucka, czy chce tak spróbować.

15:32 Postanowiliśmy posiedzieć w hotelu i poczytać słownik, zanim pójdziemy na koncert. Nasze plany się zmieniły, gdy Pat urwał prysznic – mieliśmy z tego niezły ubaw.

18:00 Za dwie godziny zacznie się koncert. Jesteśmy już na Hali Ludowej (tutaj będziemy grać), przed chwilą spotkaliśmy fanów i daliśmy im autografy. Jakaś młoda napalona zaczęła mnie całować w policzki, ale była ze swoim chłopakiem, więc długo tego nie robiła.

20:00 No to się zaczyna! Łoł, wśród tłumu zauważam dziewczyny, które dały nam słownik i koszulki! To niesamowite, że znowu z nami są.

23:27 Postanowiliśmy, że dzisiaj pójdziemy na jakąś imprezę. Chłopaki z Silverstein powiedzieli, że wiedzą gdzie będzie dobre party! Poszliśmy z nimi na jakąś dyskotekę.

03:48 Właśnie wróciliśmy z dyskoteki… Wszyscy jesteśmy cholernie nachlani i śpiewamy pieśni ludowe. Lubię jak Seb jest pijany, gada wtedy od rzeczy i można się z niego pośmiać – właśnie zapytał mnie, dlaczego jajecznicę robi się z jajek.

Czerwoni:
6.00-Sen.
8.00-Sen.
10.00-Sen.
11.30-Ohhh... Jak dobrze się spało. Chyba tylko banany są lepsze od spania... Mam nadzieję, że łazienka jest wolna.
12.30-Cholera! Znowu nie mogę ułożyć włosów ! No i gdzie jest ten żel ? ?Pierre ! Dawaj mój żel !!!".
13.00-No ! Jestem gotowy, mogę iść..
13.30 Jakie to centrum handlowe w Luksemburgu jest wielkie ! Ile sklepów....... KOSMETYKI !!!
13.45- No iktóry eyeliner mam wybrać ? A może wezmę wszystkie ? Niee... chłopaki mnie wyśmieją. No, ale one wszystkie są takie zarąbiste...
14.00-No i nadal nie weim. Czy znowu czarny ? A może dla odmiany jakiś inny kolor ? Mogłem wziąć Pierra ze sobą. Pomógł by mi wybrać.
14.15-Znalazłem świetny zestaw do pielęgnacji włosów. Szampon, odżywka, żel. Suuuper !
14.30-Trzeba by coś zjeść. Hmmm.. Tamta restauracja wygląda nieźle.
14.40- Dlaczego fani pojawiają się w najgorszych momentach ? Chociaż... nie lubię jeść w samotności. Tylko teraz nie wiem czy te dziewczyny patrzą tymi brzyszczącymi oczami na mnie czy na mój obiad...?
15.00-Punkshop-dawno w żadnym nie byłem. Muszę dokupić parę gadżetów. Oooo ! Te rękawiczki są zarąbiste ! Muszę je kupić. Sprzedawca mnie poznał... Podpis dla niego, dla sklepu, zdjęcie na pamiątkę i mogę iść.
15.40- tak przy okazji kupię prezent Sebowi. Niedługo ma urodziny... Ciężki wybór, ale myślę, że płyta Story Of The Year mu się spodoba.
16.05- dosyć na dziś. Wracam do hotelu...
16.35-Nie wiem o co chodzi Chuckowi. Byłem na zakupach, bo mamy wolny dzień, a ten się czepia... Pierre chce iść na imprezę, ale chyba nie mam ochoty z nim iść. Posiedzę w hotelu, zadzwonię do Ali, poserfuję w internecie i poczytam wiadomości od fanów... Ale jestem śpiący....
17.34-chyba się zdrzemnąłem. Zadzwonię teraz do Ali.
17.45-jak miło ją znowu usłyszeć, tylko jakoś dziwnie się zachowywała. Może była zmęczona..?
17.55- Teraz wejdę na myspace.
18.00- Znowu wiadomości od polskich fanów. Szkoda mi ich. Chcielibyśmy do nich przyjechać, ale to nie takie proste...
18.50- wypadałoby coś zjeść. Chuck kupił sushi. Mam nadzieję, że podwóją porcję..
19.15-teraz czas pograć na moim basie i trochę go przeczyścić.
20.00- wykorzystam, że Pierre i Jeff już wyszli na imprezę i pójdę do łazienki.
20.10-sikanie pod prysznicem jest takie relaksujące.
20.15-znowu zapomniałem zamknąć drzwi. Pat naprawdę czerpie przyjemność z nagrywania nas w intymnych sytuacjach...
21.00-Seb to naprawdę równy gosć. Tworzyliśmy razem noe piosenki. Hit nr. 1- "Crazy bananas"